Czy kobieta, która nie chce zajmować się domem, stawia na pracę zawodową i realizację własnych potrzeb, powinna czuć wyrzuty sumienia? Oczywiście nie. Jednak dom nie obsłuży się sam. Gdzie szukać rozwiązania tego problemu?
Tradycja wiecznie żywa?
Tradycyjny podział obowiązków domowych przypisujących kobiecie zajęcia związane z utrzymaniem czystości i wyżywieniem rodziny, a mężczyźnie dostarczenie środków finansowych właściwie już nie istnieje. Kobiety coraz rzadziej decydują się na rezygnację z pracy zawodowej i całkowite poświęcenie rodzinie. Po części wynika to z faktu, że coraz trudniej utrzymać dom z jednej pensji. Jednak to nie jedyny powód. Kobiety stały się bardziej świadome swoich możliwości – wiedzą, że nie są gorsze od mężczyzn, potrafią zarobić tyle samo, a nawet więcej. Mają ambicje, chcą się rozwijać, realizować swoje pasje. Niestety na tym tle dochodzi do konfliktów, bo dom nie chce się sam sprzątać, garnki same nie gotują. Wypracowanie nowego modelu rodziny w naszej kulturze trwa już od jakiegoś czasu i powoli wypycha dawną tradycję.
Kto powinien odpowiadać za prowadzenie domu?
To pytanie powraca jak bumerang za każdym razem, gdy zarówno kobieta, jak i mężczyzna, chcą się rozwijać zawodowo. Najczęściej zadaje je mężczyzna. Wychowany w tradycji patriarchatu, przyzwyczajony do widoku matki obsługującej ojca wracającego z pracy, oczekuje takich samych świadczeń od żony. Tymczasem żonie udaje się wyrwać ze stereotypowego myślenia o modelu rodziny, w którym rola kobiety sprowadza się do służenia mężowi i dzieciom. Taki schemat powtarza się w wielu polskich domach – kobiety uważają, że mężczyźni mogliby dzielić z nimi obowiązki, ale nie chcą. Mężczyźni zaś sądzą, że pomoc kobiecie w prowadzeniu domu nie należy do ich zadań.
Podział obowiązków, czy pomoc kobiecie?
Zapewne minie jeszcze kilka pokoleń, zanim mężczyźni przestaną mieć wpisane w genotyp, że prace domowe to domena kobiet, a oni mogą jedynie pomóc, jeśli oczywiście chcą. Współczesny model rodziny, w której pracują dwie osoby, wymaga innego podejścia do tej kwestii. Skoro oboje wychodzą z domu na osiem godzin i więcej, oboje finansowo przyczyniają się do zaspokajania potrzeb rodziny, to dlaczego tylko ona ma się zajmować sprzątaniem, gotowaniem, zakupami a nierzadko jeszcze dziećmi? Mężczyzna hołdujący tradycyjnemu podziałowi obowiązków po pracy najczęściej siada przed komputerem lub konsolą z grami, bo dawne, typowo męskie obowiązki (rąbanie drzewa, noszenie węgla, palenie w piecu) zostały wyparte przez nowoczesne rozwiązania techniczne.
W nowoczesnym modelu rodziny nie istnieje pomoc kobiecie, ale podział obowiązków domowych pomiędzy wszystkich domowników. Już nawet kilkuletnie dzieci mogą wykonywać proste prace domowe, np. wkładanie ubrań do pralki, oczywiście uprzednio posortowanych. Trzeba jednak jasno postawić sprawę: za prawidłowe funkcjonowanie domu, utrzymanie porządku, robienie zakupów itd. odpowiadają wszyscy domownicy solidarnie, oczywiście w miarę możliwości.
Gdzie szukać ratunku, gdy zawodzą negocjacje?
Czy kobieta, która z różnych powodów nie może liczyć na wsparcie partnera, skazana jest na samodzielne borykanie się z prowadzeniem domu i pracą zawodową? Są kobiety, które doskonale godzą obowiązki, są też takie, którym zwyczajnie brakuje czasu, bo są poza domem często więcej niż osiem godzin. Sprzątanie we Wrocławiu po dniu ciężkiej pracy na pewno trudno uznać za rozrywkę. A gdzie w tym wszystkim czas na relaks, własne zainteresowania? Ratunkiem może być zatrudnienie pomocy domowej, która za odpowiednim wynagrodzeniem zrobi to wszystko, na co kobiecie brakuje czasu i sił. Koszt zatrudnienia takiej osoby na kilka godzin w tygodniu nie jest duży, a na pewno odciąży zapracowaną kobietę.
Materiał partnera zewnętrznego